poniedziałek, 9 czerwca 2014

Proso

Człowiek codziennie się dowiaduje jakim jest ignorantem. Tym razem przygoda ze zbożem zwanym proso. Pewnego słonecznego dnia wybrałam się na zakupy na rynek... Stragan z ziarnami, a na nim sprzedają proso po całkiem fajnej cenie kilku złotych na kg. To co robi miastowy, który tyle słyszał o prosie na zajęciach Zarys Pradziejów... Ba! Kupuję!
Kupiłam aż kilogram.
Co się okazuje gdy próbuję znaleźć przepisy - wszystko jest o kaszy jaglanej (tutaj się dowiaduje jako ignorant, że kasza jaglana jest robiona z prosa... wiedzieliście o tym?).
 Co z prosem? No nic, gotuję i zobaczę co wyjdzie. Z godzinę tak gotowałam na kuchence gazowej i wciąż twardawe. Po półtorej stwierdziłam że wystarczy. Smakiem się szczególnie nie wyróżniało... Problem łuski. Przeszkadzają i wchodzą w zęby. Ziarno jest chrupiące. Jak kasza jaglana jest bardzo smaczna tak samo proso jest dziwne. Nie polecam.

Teraz kolejne rozkminy miastowego ignoranta. Jak powstaje dziś kasza? Obłuskanie ... Jak?

Edytuję troszkę posta bo już wiem ci i jak z tym prosem i kaszą ;)

1. Zbiór zboża, jak kombajn zbiera to od razu je młóci czyli oddziela ziarno od łodygi.
Przed kombajnem ziarno oddzielano w młocarni.
Wcześniej wiadomo cep.

2. Jak oddzielić ziarno od łupinki?
Przy prosie, lucernie i koniczynie ziarna oddziela bukownik.
Wcześniej młyn.
Znów edytuję bo się obczytuję ciągle.
W X wieku obłuskiwano w stępach. :>

Mój kilogram kaszy w takim razie odnalazł swój dalszy los...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz