Tym razem zabrałam się za zmajstrowanie uroczych rękawiczek. Wieczorki zrobiły się chłodne nie mówiąc już o porankach. Najwyższa pora zaopatrzyć się w coś ciepłego na łapki. =^.^=
Pomysł trzymałam w głowie już jakiś czas, bo aż 3 lata. Wtedy to powstały pierwsze zwierzakowe rękawiczki. Będąc w liceum i nie mając pieniędzy postanowiłam zrobić siostrom prezent na Święta Bożego Narodzenia -coś od siebie. Uszyłam wtedy 4 pary rękawiczek w tym jedną dla przyjaciółki.
Były to misie, mokony (jakiś wytwór mangowy), myszki i kotki.
Niestety nie wstawię zdjęć tych magicznych stworzeń gdyż: misie i mokony zostały zagubione pierwszej zimy, myszki ktoś ukradł przyjaciółce w dzień, w którym je podarowałam. Za to pocieszę was: Kotki przetrwały i są używane do dziś.
Te kocie rękawiczki mają za sobą 3 zimy.
Oczywiście zanim zabrałam się za szycie musiałam obejść kilka sklepów z materiałami, żeby znaleźć "coś" odpowiedniego. Ekspedientki były troszkę zdezorientowane ale już w 2 sklepie znalazłam to czego szukałam: mięciutki puszysty materiał. Rękawiczki robię z głowy, "na oko" dlatego każda jest trochę inna. Wycięcie i naszycie wszystkich aplikacji zajmuje mi jakieś 2 godzinki.
Pierwsze kocie rękawiczki w tym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz